Problem, którego nie widać

Powoli odcinał się od późno-popołudniowej szarówki. Zwolniłem i kiedy byłem wystarczająco blisko, odciął się zupełnie. Ostatecznie. Jakby chciał oznajmić: oto jestem. W tym momencie zorientowałem się, że ta szarobura plama, która zamajaczyła mi przed samochodem to człowiek. On był na granicy. Gdzieś pomiędzy metafizyką a Amareną. Balansował między niewiedzą a totalnym absolutem. Jednak pierwotny instynkt kazał mu przeć naprzód. Grawitacja była innego zdania. Targała nim od krawężnika po sam środek jezdni. Nie byłem pewien, kto ma większe szanse w tym pojedynku. Zwolniłem najbardziej, jak to tylko możliwe. Powoli przetoczyłem się obok. Wtedy stało się coś niesamowitego. Ten sam instynkt, który wskazał mu azymut, krzyknął STÓJ. Posłuchał. Bóg jeden raczy wiedzieć, gdzie dryfowała jego świadomość. Pozostał tylko instynkt. Ten sam, który każe ofierze w obawie przed drapieżnikiem udawać, że jej nie ma. Zastygł w bezruchu. W idealnym bezruchu. W jego ciele nie drgnął ani jeden mięsień, ani jeden atom. Krew rozrzedzona alkoholem zatrzymała swój bieg. Patrzyłem, jak usilnie próbuje nie być. Ominąłem go. Powoli. We wstecznym lusterku widziałem, że grawitacja znów zaatakowała. Targnęła nim w stronę pobocza. Walczył. Walczył i wtapiał się w późno-popołudniową szarówkę wiedziony instynktem.

Do tanich win powinni dołączać gratisowe odblaski.

Ten tekst napisałem na Facebooku w kwietniu  2017 roku po niespodziewanym, wieczornym spotkaniu z ninja-pieszym. Takich spotkań miałem wiele. Za każdym razem nerwy, gwałtowne szarpnięcie kierownicy, czasem hamowanie z piskiem opon. Mieszkam na wsi, jeżdżę przez wioski. Nie każda wiejska droga jest oświetlona, nie każda ma chodnik, czy nawet pobocze. W końcu nie każdy pieszy i (o zgrozo) rowerzysta ma oświetlenie, czy coś  odblaskowego.

Po kilku sytuacjach, zakończonych awaryjnym hamowaniem, zacząłem z tymi ludźmi rozmawiać, pytać, czy zdają sobie sprawę z tego, co wyczyniają, czy mają świadomość, że kierowca najpewniej zauważy ich na kilka metrów przed samochodem. Czy wiedzą, że są w dużym niebezpieczeństwie. Odpowiedzi były właściwie takie same. Że oni tylko do domu wracają (WTF?), że przecież nie jest tak ciemno (tak, szczególnie, jak z naprzeciwka jedzie samochód, który oślepia reflektorami), żebym spier***ał. Często też nie wiedzieli, co w ogóle powiedzieć.

Sytuacja, o której pisałem na Facebooku była zabawna. Ta, która najbardziej wyprowadziła mnie z równowagi dotyczyła rowerzysty, który niespodziewanie wyjechał z ciemności. Skręcałem w lewo, pojawił się przed samochodem w momencie, kiedy reflektory samochodu nie oświetlały już drogi z której zjeżdżałem i nie oświetlały jeszcze drogi w którą wjeżdżałem. Za to dawały doskonały obraz krzaków w rowie. Rowerzysta odbił gwałtownie i jakoś się minęliśmy. Miał do mnie pretensje, że to on miał pierwszeństwo. Owszem, miałby gdybym go widział. Na szczęście sytuacja skończyła się tylko na nieprzyjemnej wymianie zdań. Rowerzyście nic się nie stało, a piwo, które popijał jadąc rowerem też wyszło z naszej gwałtownej mijanki bez uszczerbku.

Jest źle

Wystarczy wpisać w google “ofiary wśród pieszych”. Pierwszy wynik. Polityka.pl


Polska jednym z najniebezpieczniejszych krajów dla pieszych […] Wielbiciele wypraw z gwarancją adrenaliny nie muszą naśladować mistrza survivalu Beara Gryllsa. By poczuć emocje, wystarczy wyjść na ulice. Piesi nie mają na nich łatwego życia*.
*Tu redaktor powinien dopisać, że na własne życzenie.

Co prawda w latach 2003–13 Polsce udało się zmniejszyć liczbę pieszych ofiar wypadków o ponad jedną trzecią, tendencja spadkowa ostatnio jednak wyhamowała i utrzymuje się na mniej więcej podobnym poziomie. Za nic nie chce spaść poniżej 1,1 tys. zabitych rocznie. Miał w tym pomóc wprowadzony od września przepis, który zobowiązuje pieszych poza terenem zabudowanym do noszenia kamizelki odblaskowej.

Piesi to ponad jedna trzecia wszystkich ofiar wypadków na polskich drogach w 2014 r. W ponad 9 tys. wypadków zginęło ich 1116 (ponad 8 tys. zostało rannych), czyli średnio 93 miesięcznie, 21 tygodniowo, trzech dziennie.

Najbardziej niebezpiecznie jest w grudniowe piątki, w godz. 17–20*, poza obszarami zabudowanymi. […] W dodatku na tych odcinkach najczęściej brakuje odpowiedniego oświetlenia, barier i chodników, a piesi nierzadko poruszają się niewłaściwą stroną i bez odblasków. Choć na terenach niezabudowanych wypadków z ich udziałem jest prawie dziesięciokrotnie mniej niż w zabudowanych, to aż co trzeci poszkodowany w nich pieszy umiera (w miastach i wsiach – co jedenasty).
*Dodałbym również poranki pon-pt, kiedy piesi (dorośli i dzieci) idą do szkół, na przystanki autobusowe, oraz wieczory pon-pt, kiedy piesi (dorośli i dzieci) wracają z pracy, ze szkół.

Kierowcy zakładają, że ktoś idący skrajem drogi z daleka widzi i słyszy nadjeżdżający pojazd, podobnie piesi – że z daleka są widziani przez kierowcę. Jedni i drudzy są też przekonani, że w razie nagłego niebezpieczeństwa hamulce zatrzymają auto jak woźnica konia, czyli w miejscu.


Według badań Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego istotnym problemem na polskich drogach jest brak elementów odblaskowych noszonych przez pieszych – ponad połowa z nas nie nosi ich nigdy, a dalsze 40% – rzadko lub tylko czasami. Szczególnie często przyznają się do tego kobiety, osoby poniżej 40 roku życia oraz zamieszkujące małe miasta.

Co ja właściwie mogę?

Zdarzyło mi się, że pogawędkę o widoczności na drodze ucinałem sobie kilka razy z tymi samymi osobami. Napisałem maila do Komendy Głównej Policji, w którym pokrótce opisałem sytuację. Po kilku dniach przyszła paczka i list. Oto fragment listu:

W odpowiedzi na korespondencję, dotyczącą informacji o spotkanych przez Pana uczestnikach ruchu drogowego poruszających się bez elementów odblaskowych i podejmowanych przez Pana staraniach mających na celu uświadomienie zagrożeń, jakie niesie za sobą takie zachowanie zarówno dla pieszych jak i kierowców, pragnę serdecznie podziękować za podejmowanie inicjatywy, które wpływają na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Kamizelka odblaskowa krajowa rada ruchu drogowego odblaski

Kamizelka Odblaskowa Krajowa Rada Ruchu Drogowego Osblaski

Paczka  zajmie honorowe miejsce w samochodzie. Teraz, kiedy znów zdarzy mi się nieprzyjemna sytuacja, bez skrupułów, a nawet z ogromną przyjemnością sięgnę po kamizelkę albo opaskę i mam nadzieję, że dzięki temu ninja-pieszy bezpiecznie wróci do domu💪. O przebiegu „akcji” będę pisał na Twitterze, jeśli jesteście ciekawi, co z tego wyjdzie, zapraszam.

Jeśli macie podobny problem, jako kierowcy, albo jako pieszy, skontaktujcie się z najbliższym posterunkiem Policji, będą wiedzieć, co robić! ;)

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *