Hańba za dziewięć złotych

Kiedy rosyjscy żołnierze wyrzucili przez okno fortepian Chopina, Norwid napisał, że „ideał sięgnął bruku”. Wiem, że przesadzam cytując Norwida, ale właśnie tak wyobrażam sobie reakcję „młodych i wykształconych z wielkich miast”, którzy dowiedzieli się, że sushi można kupić w Biedronce.

Nasz ulubiony portal donosi o tragedii mieszkańców Warszaffki: Sushi pasza, czyli japońska tradycja sprzedana za 9 polskich złotych

Znasz to uczucie, kiedy przestajesz być lepszy od innych?

Ja też nie, bo jeszcze mi się to nie zdarzyło. Mogę tylko snuć domysły o skali tragedii tej garstki wybrańców, którzy nie mogą już, niby to od niechcenia, ale nadal z perfekcyjnie wypracowaną wyższością w głosie, rzucić „Z korpo na lunch wyskoczyliśmy na sushi”.

Pamiętacie jak Michał Figurski wyleciał z pracy i płakał, że nie może już zgodnie z cotygodniowym rytuałem chodzić na sushi? Michał, teraz codziennie możesz chodzić na sushi! A jak wyjmiesz je z tacki i przełożysz na biały talerz, to nikt na Instagramie się nie zorientuje, że żresz paszę dla ubogich! #milionylajków

"Restaurator zauważa, że w świecie sushi wydarzyło się w ostatnich latach dużo zła, które przypieczętowało wprowadzenie sushi do marketów i biur". Dwadzieścia jeden słów wyraża więcej niż tysiąc słów. Musimy przyznać się do naszej słabości, nie jesteśmy w stanie pojąć rozmiarów tej tragedii.

„Japończycy stukaliby się w czoło, gdyby zobaczyli, jak nad Wisłą ich tradycyjne danie stało się sprzedawaną na dworcu paszą dla mas.” Myślę, że ci sami Japończycy stukaliby się w głowy równie mocno widząc co w Polsce nazywa się „prawdziwym Japońskim sushi” i sprzedaje po zawyżonych cenach. Dam sobie uciąć rękę, głowę i gałąź na której siedzę, że ten sam Japończyk, czekając z obolałą głową na spóźniającego się dwie sekundy shinkansena, kupi pakowane sushi w automacie stojącym na dworcu.

Nie mogę na to patrzeć! Tragedia, aż robię się glosny
Nie mogę na to patrzeć! Aż zgłodniałem

„W Japonii restauracje sushi przypominają typowy fast-food” – komentuje dla „Gazety” Yuki Sensei, Japonka mieszkająca w Gdańsku.

Sorry lajstajlowitrendsetterzy i Wy, młodzi, aspirujący z wielkich miast, ale jak mawiał klasyk: to se nevrati. Musicie poszukać czegoś innego. Napisałbym, że taką porażkę trzeba przełknąć, zamilknąć i zwyczajnie się nie ośmieszać, ale nie. Ten artykuł dał mi tyle radości, że poproszę o więcej!

Co będzie następne. Hummus? Kawa ze Starbucksa w kapsułkach?

Fot 1 i fot 2

4 comments

  1. Jakie ono tradycyjne, to danie, jak ono po tzręsieniu ziemi wymyslone zostało, kiedy pół miasta poszło z dymem (tradycyjny sposób ogrzewania mieszkań zebrał żniwo). To było mniej niż 100 lat temu!

  2. Nie wiem, czy oglądasz serię Gonciarza z Japonii na YT – bardzo polecam! Dużo jest o jedzeniu właśnie :) a Krzysiek, jak nikt inny, potrafi tak przedstawić najpaskudniejsze danie, że chcesz sam spróbować. Byłby z niego spoko bloger kulinarny ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *